Wczoraj postanowiłem uzupełnić obsadę o kilka ładnych gatunków ławicowych i po wizycie w Aqua Pet w Gdyni w akwarium wylądowały półdzióbki karłowate 5 szt. (chyba), zwinniki jarzeńce 10 szt i Uklejka naga (Sawbwa resplendens) też 10 szt.
W akwarium nastąpiły jakiś czas temu spore zmiany, zmieniłem świetlówki na 2×39 W daylight firmy Osram, wyeksmitowałem ślimaki Tylomelania sp. do akwarium kwarantannowego, nadmiar przychówku wydałem.
Zmiany wzięły się stad, że świetlówki po prostu się zaczęły już wypalać a i widmo chyba niezbyt odpowiadało roślinkom, bo zamiast nich ślicznie rozwijały się sinice, teraz mogę napisać, że plaga została zażegnana.
Z drugiej strony zastanawiałem się dlaczego tyle roślin pływa mi przy powierzchni, rozumiem, zbrojniki, rozumiem kiryski i kiryśniki (ostatnio), mogą kopać ale bez przesady. W końcu ujrzałem źródło problemu, były nim ślimaki Tylomelania, które pracowicie ryjąc w podłożu skutecznie uniemożliwiały zakorzenienie się jakiejkolwiek roślinności. Teraz resztki Tylomelanii siedzą u krewetek, gdzie rośnie na korzeniu Microzorium i któremu nijak nie mogą zaszkodzić.
Efekty widoczne są gołym okiem, roślinki zaczęły ładnie rosnąć.
Wnioski nasuwają się same, świetny zwierzak do baniaka z dużymi rybami bez delikatnej roślinności, względnie baniaczka, gdzie roślinność jest umocowana w skałach, względnie na korzeniach itp.
Mimo, iż basen jest nieco w cieniu domu zaczęło się w nim robić zielono od glonów i chyba sinic, a roślinki które posadziłem zostały mocno przetrzebione przez mojego czworonożnego “ogrodnika”. Taki skutek uboczny zabezpieczenia oczka wodnego przed kotami.
Co było robić letnia przyducha zajrzała rybom w oczy, więc szybciutko pojechałem do zaprzyjaźnionego sklepu i nabyłem drogą zakupu pompę Aquaela PFN AquaJet 5500, która wniosła trochę ruchu do tworzącego się powoli bajorka. Wcale nie było dużo lepiej, gdyż ruch wody podniósł osady denne i rybki widywałem tylko przy karmieniu.
W myśl starego przysłowia o literkach trzeba było powiedzieć “b” i resztę alfabetu. Poszukałem na OLX ofert z beczkami w mojej okolicy i znalazłem beczkę 200 l za 50 pln, którą po przywiezieniu musiałem solidnie umyć, bo pozostały w niej resztki poprzedniej zawartości o konsystencji frytury (podobno to był jakiś lakier wodorozpuszczalny chociaż niekoniecznie), beczkę umieściłem na postumencie z 4 bloczków betonowych 2 m od basenu, na dno wsypałem kilka łopat piasku, dołożyłem 100 l keramzytu przepakowanego w worki od cebuli.
Pompa wisi sobie tuż nad dnem na głębokości około 1,5 m, zasila filtr przy pomocy węża zbrojonego o średnicy 1 cala. Według wykresu na pompie powinien być przepływ rzędu 4000 l/h. Na oko wygląda, że jest trochę mniej ale się nie będę czepiał. Woda w basenie się ślicznie klaruje i o to chodziło. Po kilku godzinach pracy woda w basenie ma 21o C, a powietrze 26o C.
Woda powoli robi się przejrzysta, rybki nie pobierają powietrza z powierzchni więc zamierzony skutek został osiągnięty, ale z uwagi na estetykę, muszę jeszcze przywieźć przyczepkę ziemi, żeby obsypać postument i zrobić strumyczek z powracającej wody. Na razie jest niezbyt estetyczna, ale wykonująca swoje zadanie rurka PCV o średnicy 50 mm, która wchodzi w beczkę mniej więcej 1⁄5 na wysokości. Nie chcę demontować systemu na zimę zatem musiałem zadbać, żeby mróz nie rozsadził mi filterka. Folię do wyłożenia dna strumyczka już nabyłem w OBI.
Dodatkowo zaryzykowałem wrzuciłem wiaderko moczarki i trochę roślin pływających, salwinię, rzęsę wodną. Mam nadzieję, że moje rybeńki ją zjedzą.
Czas na rachunek sumienia:
Pompa – 320 PLN
Beczka – 50 PLN
Osprzęt – złączki i takie tam – 60 PLN
Keramzyt około 100 PLN
Folia – 100 PLN
Ziemia kamienie do strumienia – powiedzmy Free albo nie więcej niż 50 PLN
Przejazdy – 0 PLN przecież załatwiałem to wszystko przy okazji 🙂
Kwiecień plecień, to przeplata trochę zimy, trochę lata.
Gdy temperatura wody przekroczyła 8o C zacząłem dokarmiać towarzystwo żyjące w basenie. W zasadzie rybki dobrze zniosły zimowanie na świeżym powietrzu, roślinność też. Jednak mój nowy domownik (pies) skutecznie zniszczył całą strefę przybrzeżną. Rozrzucając przy okazji całe podłoże z donic i doniczek. W efekcie do wody trafiło mnóstwo substancji biogennych i woda nabrała ślicznego zielonego koloru. Właśnie ostro kombinuję nad jakimś systemem filtracji ale mam wrażenie, że ten mały (40 kg żywej wagi i rośnie) potwór i tak wszystko zniszczy.
Ociepliło się, w kalendarzu też jakby wiosna, a na basenie nadal lód. O lodzie postanowiłem coś napisać. Ponieważ basen jest w cieniu domu to pomyślałem, że warto będzie nieco pomóc rybkom i przebić jakiś przerębel, usunąć część kry i generalnie sprawdzić co tam pod wodą słychać. W telewizji mądry pan ostrzegał, że lód o tej porze roku, to śmiertelna pułapka i pokazywał sprytne szpikulce, które mogą uratować życie, jeśli nieostrożny wędkarz lub łyżwiarz będzie miał pecha i ten lud się pod nim załamie.
Potwierdzam, lód o tej porze roku to śmiertelna pułapka, zmienai swoją strukturę i mimo, że nadal ma kilkanaście centymetrów grubości, nabiera nowej niebezpiecznej struktury.
Taki lód traci całkowicie swoją wytrzymałość mechaniczną i nie oszukujmy się opisywane w telewizji kolce niewiele pomogą jeśli przypadkiem będziemy mieli pecha i taki lód załamie się pod nami. Koledzy wędkarze uważajcie na siebie.
Usunąłem część lodu w powierzchni basenu, żeby zapobiec niebezpieczeństwu przyduchy, gdyż w tym roku w basenie zimuje rekordowa ilość ryb (około 20), których nie chciałbym stracić. Przy okazji odladzania powierzchni okazało się, że karpie koi przezimowały w doskonałej kondycji. Co prawda jeszcze nie żerują, ale już można je było zaobserwować.
Usunięcie lodu ma na celu zwiększenie wymiany gazowej zachodzącej na powierzchni wody i przyspieszenie podnoszenia się temperatury w basenie, który ma pecha być w cieniu domu. Lód, który usunę z basenu stopi się poza basenem i nie zabierze energii potrzebenj do ogrzania wody.
Dzisiaj wylądowały w akwarium 4 sztuki młodych L029. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Oj trzeba było robić fotkę przed wpuszczeniem teraz to trzeba poczekać, aż zaczną wystawać z kryjówek. Ogólnie w baniaku bieda, roślinki zastrajkowały, nie chcą za bardzo rosnąć, zatem wstrzymałem nawożenie i za kilka dni zrobię pomiary parametrów wody. Pewnie trzeba będzie zmienić dawki nawozów albo wrócić do starych metod nawożenia, w sumie skoro się sprawdzały to czemu ja ich nadal nie używam?
Kilka dni temu wykluły się Sturisoma sp. słabe te maluszki i wrażliwe. 13 lutego jeszcze żyły i przyjmowały podawaną spirulinę w płatkach, więc jest dla nich nadzieja.
Basen skuty lodem. Wyrąbywać przerębel, czy nie wyrąbywać, oto jest pytanie. Na razie podjąłem decyzję, że nie będą wyrąbywać warstwa lodu przekroczyła 10 cm i grubsza już raczej nie będzie, a naprężenia przenoszone podczas cięcia lodu mogą zaszkodzić betonowej konstrukcji basenu.
Tak wygląda obecnie zbiornik po nawałnicy, która spowodowała, że nie było przez prawie dobę prądu. Niestety wskutek nadmiernego rozrostu roślin (zwłaszcza powierzchniowych) i faktu, że wyłączenie prądu zbiegło się z porą nocną i dużym spadkiem ciśnienia nie udało uniknąć się strat w obsadzie zbiornika. Baniaczek powoli dochodzi do siebie i mam nadzieję, że wróci do świetności.
W basenie ogrodowym obyło się bez jakichkolwiek strat. Pewnie dlatego, że mam w nim umiarkowane zagęszczenie obsady i niewielką ilość roślin powierzchniowych. W zasadzie tylko niewielką odmianę grzybienia o ładnych kwiatach.
Na razie prewencyjnie tępię nadmiar roślin powierzchniowych, a zwłaszcza rzęsy.
Lotos się zaczął mocno panoszyć, rzęsa i inne powierzchniowe chwasty też, zatem 2 lotosy dostały bilet w jedną stronę do zaprzyjaźnionego sklepu, gdzie capnąłem na ich miejsce Sagitaria subulata i Cryptocoryne wendtii. Baniak po tej operacji wygląda mniej więcej jak na zdjęciu poniżej. Rzęsa na razie wylądowała w zbiorniku kwarantannowym skąd będę ją eksterminował. Okazuje się, że w niej ukrywają się małe skrzeczyki karłowate i krewetki.
Znalazłem dziada na strychu przy okazji porządków sprawdziłem czy działa (kręcił wirnikiem), no to wywaliłem kilkudziesięcioletnią zawartość i zasypałem ceramiką. Zalałem zaszumiał przez chwilkę i akwarium zyskało dodatkowy filtr biologiczny. Deszczownię utopiłem na tylnej ściance, przyssawki mimo wieku trzymają. Teraz już takich filtrów nie robią :(. Zbrojnikom powinno się spodobać, bo i woda jakby czystsza, a i ruch jakby większy. Muszę coś wykombiniować, żeby dostać efekt płynącego strumienia. chyba zacznę od odchwaszczenia powierzchni.